Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą...

czwartek, 21 kwietnia 2011

Finepharm pokonany, "Srebrne Lwice" wciąż w grze!!!

SPR Olkusz - MKS Finepharm Jelenia Góra 29:24 (14:13)
Hala MOSiR - Olkusz, ul. Wiejska 1
3.IV.2011 godzina 15.00 

Niedzielny pojedynek był niezwykle istotny dla obu drużyn. Każda ze stron miała wiele do zyskania, jak i bardzo wiele do stracenia. Przy wygranej olkuszanki niwelowały tylko do 1 punktu stratę do dzisiejszych rywalek i wciąż pozostawały w grze o pierwsze miejsce w grupie B I ligi. Ewentualna porażka natomiast już niemal na pewno przekreślała szanse "Lwic" na wygranie grupy B i o ewentualny awans do Superligi musiałyby one walczyć w barażach.
W 10 minucie meczu bliższy spełnienia był scenariusz z walką w barażach. "Żółto-czerwone" potrafiły jednak odpowiedzieć na mocne uderzenie Finepharm'u i ostatecznie pokonały zdecydowanie swoje rywalki 29:25. Tym samym podtrzymana została niepisana zasada, która mówi o tym, że w pojedynkach SPR Olkusz i Finepharm'u zawsze wygrywają gospodynie.
W niedzielnym spotkaniu najskuteczniejszą ze "Strażniczek" była Kornelia Karwacka (7), a wśród pokonanych tyle samo bramek zdobyła Marzena Stochaj.




Obaj trenerzy nie mogli w tym meczu skorzystać z całej kadry. W Olkuszu poza grą nadal pozostają Marzena Kompała, Anna Kubiak, Agata Basiak, Dagmara Knapik oraz Katarzyna Ignatova, która od pewnego czasu zmaga się z kontuzją mięśni uda. Mimo tego urazu „Kosa” znalazła się w protokole meczowym. Natomiast trenera przyjezdnych, Mirosława Urama, najbardziej musi martwić kontuzja Kingi Ślusarczyk, która jest jedną z najskuteczniejszych zawodniczek w drużynie Finepharm’u.
Niedzielny mecz miał ogromny ciężar gatunkowy dla obu zespołów. Jednak zdecydowanie bardziej na wygranej musiało zależeć miejscowym, które miały przed tym spotkaniem 3 punkty straty do rywalek i przy porażce przestawały się praktycznie liczyć w walce o pierwsze miejsce w grupie B. Jeleniogórzanki natomiast mogły, nie musiały, wygrać to spotkanie i przy takim scenariuszu powoli zaczynałyby już świętowanie awansu do PGNiG Superligi.
Dlatego pierwsze, bardzo nieudane, minuty meczu w wykonaniu „Srebrnych Lwic” można tłumaczyć olbrzymią presją, jaka ciążyła na ich barkach. Dziewczyny bardzo chciały wygrać ten mecz, a wiadomo, że jak czegoś bardzo się pragnie to często nic z tego nie wychodzi. Grające bez pomysłu w ataku olkuszanki przegrywały 0:3 w 5 minucie i aż 2:7 w 11 minucie spotkania. Wśród naszych zawodniczek tylko Paulina Leszczyńska była w stanie dwa razy pokonać bramkarkę rywalek. Z drugiej strony przyjezdne nie miała najmniejszych problemów z pokonaniem naszej defensywy i w początkowej fazie meczu bardzo łatwo zdobywały kolejne bramki. Taka postawa podopiecznych bardzo zdenerwowała trenera Krzysztofa Adamuszka, który w 11 minucie gry poprosił o czas dla swojej drużyny.
Ta przerwa bardzo korzystnie wpłynęła na to jak olkuszanki prezentowały się w następnych minutach na parkiecie. W ciągu zaledwie 5 minut miejscowe zniwelowały straty do rywalek do zaledwie jednej bramki (6:7 w 16 minucie gry) i prezentowały się o niebo lepiej. Zarówno w grze ofensywnej, jak i defensywnej. Nie znaczy to wcale, że „żółto-czerwone” grały idealnie, ale cieszyło to, że mimo kilku prostych błędów nasza drużyna potrafiła odrobić straty do rywalek.
Końcowe 13 minut pierwszej odsłony to przewaga naszej drużyna, która ten fragment meczu wygrała 8:5 i po 30 minutach gry prowadziła jedną bramką – 14:13. W tym fragmencie spotkania siła ognia olkuszanek opierała się na trio Leszczyńska-Karwacka-Tarnowska, które zdobyły odpowiedni 2, 2 i 3 bramki. Końcówka pierwszej połowy stanowiła dla miłośników „Srebrnych Lwic” dobry prognostyk przed drugimi 30 minutami meczu. Myślę jednak, że po tak fatalnym początku pierwszej odsłony, wszyscy kibice zgromadzeni w hali MOSiR, taki wynik po pierwszej partii meczu braliby w ciemno. 


Druga część meczu rozpoczyna się jednak od zdecydowanych ataków Finepharm’u, które pozwalają przyjezdnym na szybkie odrobienie strat z pierwszej partii meczu i wyprowadzają je na dwubramkowe prowadzenie w 38 minucie gry (15:17). Przez te niecałe 10 minut gry w drugiej połowie olkuszanki znowu miały spore problemy z pokonaniem bramkarki rywalek, Aleksandry Baronowskiej. Na domiar złego w 35 minucie meczu przy jednym z ataków kontuzji doznała Paulina Leszczyńska. W tym momencie cała hala zamarła w ciszy. Na całe szczęście to starcie z rywalkami, wyglądające bardzo groźnie, skończyło się tylko lekkim urazem nogi naszej rozgrywającej. Niemniej jednak już niemal do końca meczu Paulina pozostawała na ławce rezerwowych. 
Widząc spory chaos, szczególnie w ataku swojej drużyny, trener Adamaszek wprowadził na boisko grającą z kontuzją Katarzynę Ignatovą, natomiast w bramce postawił na nominalnie trzecią z bramkarek, Agnieszkę Gil. I przyznać trzeba, że ta pokerowa zagrywka przyniosła wymierne korzyści. „Kosa” poukładała grę miejscowych do przodu, a jej pojawienie się od razu zrobiło jakby więcej miejsca na parkiecie dla jej koleżanek. Po prostu nasza gra w ataku zazębiała się z minuty na minutę. „Młoda” natomiast po pierwszej nieudanej interwencji i puszczonym rzucie karnym zaczęła łapać to, co leciało w kierunku naszej bramki. A wiadomo jak ciężko jest wejść w mecz zawodniczce, która na parkiecie spędza tak niewiele czasu. Takim oto sposobem, w 44 minucie spotkania, odzyskaliśmy prowadzenie (20:19), utracone zaraz na początku drugiej części meczu. W dalszej kolejności dwa pewnie wykorzystane przez „Kosę” rzuty z siódmego metra, skuteczna gra „Kory” i „Gyrosa” dały nam w 50 minucie gry, najwyższe do tej pory prowadzenie w meczu 25:22.
W końcowych minutach gry widać było to, że drużyna z Jeleniej Góry straciła mnóstwo sił w tym spotkaniu, a krótka ławka znacząco wpływała na jakość gry drużyny Finepharm’u. Widząc słabość rywalek „Lwice” bezlitośnie to wykorzystały i zadały w końcówce meczu decydujące ciosy. Trafienia krakowianek, Pauli Przytuły i ostatnie w meczu Pauliny Leszczyńskiej, przypieczętowało wysoką wygraną miejscowych 29:24. Wygraną, która daję podstawy do tego, że w tej grupie walka o bezpośredni awans do elity toczyć się będzie do samego końca rozgrywek.
A już za tydzień kolejny ciężki pojedynek „Strażniczek”, które na własnym parkiecie podejmować będą, tak niewygodnego dla nas rywala, jakim jest nowosądecka Olimpia. Mecz ten zostanie rozegrany 9.IV o godzinie 17.00. Już teraz zapraszamy wszystkich kibiców bardzo serdecznie na ten mecz.


 


SPR Olkusz: Kinga Baryłka, Dorota Krzymińska, Agnieszka Gil Katarzyna Kantor, Aleksandra Giera (2), Natalia Tarnowska (4), Monika Twarowska (1), Agnieszka Jędrusik (3), Paula Przytuła (3), Katarzyna Ignatova (3/2), Paulina Leszczyńska (6), Kornelia Karwacka (7), Agata Wcześniak, Bożena Pietrzak.
Trener: Krzysztof Adamuszek. Kary: 8 minut.

MKS Finepharm Jelenia Góra: Aleksandra Baranowska, Katarzyna Demiańczuk - Agata Pawliszak (1), Karolina Kasprzak (5), Marzena Stochaj (7), Sara Latuszek (3), Oktawia Bielecka, Katarzyna Skoczyńska, Kinga Ślusarczyk, Joanna Kosmala, Krystyna Konarzewska (3), Angelika Wasiucionek (5).
Trener: Mirosław Uram. Kary:  8 minut.

Widzów: 350.

Zawodniczka  meczu (w opinii autora)
Kornelia Karwacka. W dzisiejszym meczu "Kora" była jedną z najgroźniejszych "Srebrnych Lwic". W każdym kolejnym spotkaniu ta młoda rozgrywająca pokazuje, jak spore umiejętności w niej drzemią. Wierzymy, że nie pokazała nam jeszcze wszystkiego, a to co ma najlepsze zaprezentuje w kolejnych meczach. Meczach, które będą decydowały o losach Superligi dla naszej drużyny.
Obok niej na pochwały zasłużyły bez dwóch zdań Paulina Leszczyńska i Agnieszka Gil. "Leszczu" to jedna z liderek olkuskiej drużyny, która co mecz nie tylko zdobywa sporo bramek, ale mocno walczy też w obronie od pierwszej do ostatniej minuty każdego spotkania. "Młoda" natomiast nie ma może zbyt wielu okazji do gry, ale te, które otrzymuje wykorzystuje w 100%. Tak też było dzisiaj. Po jej pojawieniu się pomiędzy słupkami przyjezdne miały spore problemy z umieszczeniem piłki w olkuskiej bramce. 
Akcja meczu (w opinii autora)
Może nie były to bramki bardzo efektowne, ale bardzo ważne w aspekcie końcowej wiktorii naszej drużyny. Dwa trafienia "Kory" (48 i 49 minuta) oraz bramka "Gyrosa" (50 minuta meczu) zbudowały naszą trzybramkową przewagę (25:22) i były początkiem końca drużyny Finepharm'u w meczu na szczycie.

" Leszczu" trafiła do siatki rywalek sześciokrotnie
"Kora" rzuciła w pojedynku z liderem aż 7 bramek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz